Dlaczego król (nie) jest nagi czyli wielki przekręt ze zdjęciami „przed – po”

0
Dlaczego król (nie) jest nagi czyli wielki przekręt ze zdjęciami „przed – po”
0.00 avg. rating (0% score) - 0 votes

Mamy świadomość, że pisząc ten post wkładamy kij w mrowisko, że rosnące w siłę i liczebność grona osób wspierających się w ćwiczeniach na forach internetowych oburzą się i nazwą nas (i jest to wersja łagodna) „zazdrośnikami, którym nie chce się ruszyć z kanapy tłustych tyłków”. Ale to nie do nich kierujemy ten post. Kierujemy go do tych, którzy patrząc na jedną z efektownych przemian podejmują w duchu postanowienie „Od dziś się zmienię. Bo za 30/60/90* dni mogę mieć takie ciało!” A może jeszcze bardziej do tych, którzy podjęli już tę wewnętrzną decyzję i z rozczarowaniem i niezrozumieniem obserwują w lustrze… no właśnie  nic albo prawie nic. A na pewno mniej niż się spodziewali.

* Niepotrzebne skreślić

Marketing w wersji dla zaawansowanych

Do podjęcia tego tematu skłonił nas artykuł A.Dixona z ubiegłotygodniowego wydania The Huffington Post zatytułowany „Uwiedzeni przez iluzję: prawda o fotograficznych transformacjach” (Seduced by the illusion: the truth about ransformation photo, A.Dixon, The Huffington Post, 24th July 2013). Autor tego artykułu opisuje w nim najbardziej bodaj spektakularną metamorfozę fitnessową, jaką przyszło nam widzieć.

Czynnikiem sukcesu stojącym za kolejnymi programami fitnessowymi zdobywającymi szturmem serca i kieszenie rzesz klientów, takimi jak P90X, Insanity czy program Tiffany Rothe jest doskonała promocja i płynąca z niej siła przekonywania. Ci trenerzy nie tylko mówią nam jak ćwiczyć i co jeść. Nie tylko obiecują nam osiągnięcie fantastycznej sylwetki i to w gwarantowanym okresie czasu. To są wszak znane narzędzia marketingowe, które dawno przestały być brane przez klientów poważnie i nie działają już tak skutecznie jak kiedyś.

A programy treningowe to produkt jak każdy inny! Jak pasta do zębów –  wiemy, że pasta do zębów nie da nam w 14 dni perłowo białego uśmiechu, że szampon nie zagwarantuje płaszcza perfekcyjnie gładkich i lśniących jak tafla szkła włosów a wosk do depilacji nie zapewni nóg gładkich jak jedwab przez 28 dni. Wiemy, i dlatego od reklamowych zapewnień odejmujemy minimum 20%,przywykliśmy do tego.

Fitnessowi guru idą dalej. Dają dowody na prawdziwość swoich obietnic! Ba! Nie robią tego nawet sami, tylko „zmetamorfozowani” pod wpływem ich zaleceń nowi, udoskonaleni ludzie. Przekonują nas osoby, które z dumą prezentują swoje jędrne, smukłe, wyrzeźbione ciała z wyraźnie zarysowanym sześciopakiem i pośladkami jak dwie półkule na zdjęciach, na których obok widać ich poprzednie wcielenia  jestestwa nieco obwisłe, blade, z celulitem, boczkami, fałdkami i sterczącym brzuchem. A pod zdjęciem wszystko mówiący napis „4 tygodnie temu i dziś” i to wszystko bez żadnej diety, same ćwiczenia zero produktów light. Co bardziej przemyślni dzierżą na tych zdjęciach, niczym ofiara porywacza dowód życia, gazetę codzienną dowodzącą prawdziwości przemiany i czasu jej trwania. Czy może być coś bardziej przekonującego?

Fitness jest ok

Zanim odsłonimy zasłonę dymną chcemy powiedzieć coś na swoją obronę. Trend popularyzujący jakąkolwiek aktywność fizyczną jest świetny! Istnieją setki prawdziwie spektakularnych metamorfoz. Informacja o tym, że każdego dnia tysiące Polaków i Polek wylewają wiadra potu w dążeniu do zdrowej doskonałości jest najlepszym newsem, jaki można sobie wyobrazić a wszystkie ciężko pracujące nad sobą osoby zasługują na podziw i szacunek za każdą zwalczoną słabość, za każde zaciśnięcie zębów i ciche sapnięcie „dam radę”.

To nie o ich zdjęciach i nie o ich efektach pracy piszemy. Ich przemiana zawsze wymagała wyrzeczeń, ciężkich ćwiczeń i rygorystycznego przestrzegania diety.

Metamorfoza w błysku flesza

.Nie podobają się nam metamorfozy zmanipulowane, podrobione i przerobione Photoshopem, wygładzone sylwetki, nienaturalne pozy przekłamujące formę sylwetki, zdjęcia robione w świetle, które wydobywa nieistniejące mięśnie i zakrywa istniejące krągłości. Do tego sztuczna opalenizna, zdjęcia „na wciągniętym brzuchu” i porządne napięcie mięśni, najlepiej po krótkim lecz intensywnym treningu. Chcecie przykładu? Zerknijcie na okładkę sierpniowego Shape?a. Atrakcyjna aktorka Anna Guzik od dłuższego czasu dba o siebie prezentując na salonach zgrabne ciało. Zgrabne. A nie nastoletniej modelki. Zamiast trzydziestoletniej kobiety patrzy na nas z kiosków połączenie nastoletniej Kai Paschalskiej z bohaterką japońskiej mangi, w wieku tzw. gładkim ? czyli nie do określenia.

Droga do celu czy droga na skróty?

Takie zdjęcia umieszczane w Internecie jako rzekomo amatorskie promują fałszywy, a w najlepszym razie kolosalnie przesadzony obraz tego, co można faktycznie osiągnąć w 30 czy 90 dni.

Osiągnięcie harmonijnej sylwetki z rozbudowanymi, silnymi i głębokimi mięśniami wymaga lat wysiłku, wyrzeczeń, zaangażowania i poświęcenia. Twierdzenie, że podobny czy taki sam efekt można osiągnąć w kilka czy kilkanaście tygodni obraża osoby, które w każdy swój dzień od wielu lat wpisują element pracy nad sobą. Nie należy zapominać o diecie – w opisach zdjęć mowa tylko o ćwiczeniach (np. „efekt po 40 dniach P90X”), a co z odżywianiem? Czy przyobleczony w nowe ciało model ze zdjęć metamorfozy jadł to co zwykle? Czy przyjmował racje głodowe? Czy może 90% jego posiłków stanowiły dania wysokobiałkowe? Czy może całkowicie wyeliminował ze swojej diety określoną grupę produktów? To nie są pytania, na które szykując się do takiej przemiany można nie odpowiadać. Wyraźnie zarysowana muskulatura osiągnięta w kilka tygodni może oznaczać  odwodnienie lub stan zaawansowanej ketozy!

Przyjrzyjcie się tym zdjęciom. Co widzicie? Proces dochodzenia ociężałego kanapowca do seksownego, wysportowanego faceta o sylwetce surfera. Jak myślicie, ile mogła mu zająć taka przemiana? Miesiąc? 90 dni?

Uwaga: 1 godzinę. 60 minut!

Ten mężczyzna waży 86kg a zawartość tkanki tłuszczowej w jego ciele wynosi 19%. Tak, na każdym z tych zdjęć.

Na pierwszym ze zdjęć wypina brzuch w przygarbionej pozycji siedzącej, na ostatnim jest wyprostowany i ma mocno wciągnięty i napięty brzuch. Między pierwszym a ostatnim ujęciem ogolił się, ostrzygł, usunął owłosienie z torsu i zrobił kilka pompek i podciągnięć na drążku aby napiąć mięśnie i podkreślić ich definicję. W pokoju zmienione oświetlenie na podkreślające załamania i cienie. Nic więcej!

Błędne koło

Do czego zmierzamy? Porównując swoją przemianę do zmanipulowanej przemiany zawsze doznasz rozczarowania, bo twoje lustro nie ma filtrów z Photoshopa a żyrandolowi daleko do efektów oświetlenia studyjnego. Nawet, jeśli masz przysłowiowy sześciopak na brzuchu i jędrne ciało – przy fenomenalnych, nieprawdziwych dodajmy, metamorfozach, przy celebrytach prezentujących na okładkach nowe, szczupłe ciała, zawsze wypadniesz słabo, choćby twoje BMI było poniżej 20 a procentowy wskaźnik zawartości tłuszczu jednocyfrowy.

Nie pragnij tego ciała ze zdjęcia. Pragnij jak najlepszej wersji, jak najzdrowszej wersji  swojego ciała!

Inspiruj się realnymi metamorfozami, ale nie dąż do ciała ze zdjęcia, nie daj się wciągnąć w błędne koło manipulacji; czując frustrację i rozczarowanie poczujesz się przy zmanipulowanych metamorfozach jeszcze gorzej. Nie pragnij tego ciała ze zdjęcia. Pragnij jak najlepszej wersji, jak najzdrowszej wersji – swojego ciała!

0.00 avg. rating (0% score) - 0 votes