JAK ZACZĄĆ UPRAWIAĆ SPORT (i nie przestać)?

0
JAK ZACZĄĆ UPRAWIAĆ SPORT (i nie przestać)?
5.00 avg. rating (85% score) - 1 vote

Pewnie nie raz powtarzałeś sobie: czas się ruszyć!. Być może nawet podjąłeś odpowiednie działania. Byłeś na basenie – ale okazało się że trzeba mieć czepek i że w bermudach nie wpuszczają, kupiłeś płyty dvd z ćwiczeniami lecz po pierwszej sesji z dziarsko pokrzykującym typem rodem prosto ze słonecznego patrolu następnego dnia nie mogłeś się ruszyć a pachwina na pewno była naciągnięta. Umówiłeś się więc z kolegami na kosza, raz się spotkaliście, ale niestety akurat przed kolejnym spotkaniem złapał cię katar… Zacząć uprawiać sport nie jest trudno, prawdziwym wyzwaniem jest za to uprawiać sport regularnie.

Oto 5 punktów, które na przykładzie wziętym z życia pokażą JAK ZACZĄĆ UPRAWIAĆ SPORT (i nie przestać)?

Naszym bohaterem jest Tomasz, mężczyzna po trzydziestce, ojciec trzylatka, zapracowany mąż równie jak on zapracowanej żony.

Przestań

Ten krok masz już najprawdopodobniej za sobą. Nasz bohater również zdecydowania tak. Tomek był całkiem wysportowanym młodzieńcem, regularnie grywał z kumplami z liceum w nogę, przemieszczał się rowerem, towarzyszył także żonie (wtedy jeszcze dziewczynie) w joggingu. Nie miał wtedy jednak stałej pracy ani nie miał małego choć kochanego pożeracza czasu o imieniu Danielek.

Praca się znalazła, wkrótce potem na świecie pojawił się Danielek. Wieczory mijały podobnie, powrót z pracy, obiad, deser, zabawa z synkiem, dojadanie po nim kaszki, kąpiel i usypianie a potem trzy godziny na odpoczynek przed internetem/telewizorem z kanapką z masłem orzechowym (bo, podobno jest zdrowe)

Na spotkania z kolegami nie było czasu, dopiero w pewne święta postanowili się spotkać w starym gronie. Gdy Tomek wszedł do pubu usłyszał od kolegów „Ho! Ho!”. Z początku nie zrozumiał co znaczyło owe  „Ho! Ho!”, później jednak zauważył, że koledzy mówiąc to patrzą na jego brzuch i uśmiechają się znacząco. Mniej więcej wtedy Tomek zorientował się, że już jakiś czas temu zdecydowanie przestał uprawiać sport.

Skoro już przestałeś uprawiać sport i chcesz to zmienić:

#1 Znajdź sport, który cię interesuje i może być twoją pasją.

#2 Wyznaczaj sobie cele (realne i nie nazbyt odległe), modyfikuj je gdy zajdzie taka potrzeba.

#3 Śledź swoje postępy, choćby najmniejsze, porównuj się do siebie sprzed tygodnia/ miesiąca/ pół roku.

#4 Nagradzaj siebie, doceniaj swoje osiągnięcia.

Znajdź pasję

Tomek postanowił coś zrobić ze swoim brzuchem. Jednak nie za bardzo wiedział czym to „coś” miałoby być. Czy ma mniej jeść? Nie, lepiej zacząć uprawiać sport… tylko jaki? Za oknem ciemno, siłowni nigdy nie lubił, nagle olśnienie… basen! To jest to!

Zaczął więc chodzić na basen, regularnie, co trzeci dzień wieczorami, wracał upiornie głodny więc zjadał obfitą kolację, jednak jak długo można pływać tam i z powrotem „żabką krajoznawczą”? Złapał przeziębienie a potem jakoś już na ten basen nie wrócił (bo to w końcu na pewno tam złapał bakcyla kataru). Jednym słowem – zabrakło mu pasji.

Przełom nastąpił w zupełnie nieoczekiwanym momencie. Wielkanoc, wizyta u rodziny żony. Śpią w pokoju wysportowanego szwagra. Wieczorkiem warto coś poczytać. Tomek bierze do ręki przypadkowe czasopismo leżące koło łóżka – coś o rowerach. Test pedałów, ranking siodełek, opis wyprawy do Słowenii, niezbyt to ciekawe, dla maniaków jakiś. Na ostatniej stronie opis nowego produktu, GPS na rower. To nawet ciekawe. Tomek lubi gadżety, po przeczytaniu artykułu już wie co chce na zbliżające się urodziny: można planować trasy, zapisywać je na komputerze,  zliczać kilometry, sprawdzać statystyki.

Udało się, przekonał żonę, przecież i tak planowali zakup GPSa, co za różnica samochodowy czy rowerowy… W komplecie uchwyt na kierownicę, pulsometr (po co?), GPS od którego szybki nie oderwano jeszcze folii zabezpieczającej… Tomek szybko czyta instrukcję, wyciąga z garażu stary rower i jeszcze tego samego wieczora rusza w trasę. Robi 10 km. W domu ogląda swoją drogę na Google Earth, sprawdza statystyki (średnia prędkość 15km/h), puste miejsce w rubryce tętno.

Tomek znalazł swoją pasję, siłę, która napędza go do działania. Kolekcjonuje trasy i przejechane w sezonie kilometry, wymyśla coraz to nowe wycieczki w okolicy swojego domu, kupił lampę rowerową by móc jeździć także wieczorami, dba o swojego GPSa a rower naoliwił. Po roku Tomek ma nowy rower, jeździ regularnie, z GPSa korzysta cały czas ale jego motywacja ewoluowała, chce wziąć udział w maratonie rowerowym i zająć jak najlepsze miejsce, porównać swój wynik z wysportowanym szwagrem. Koło łóżka Tomka leży prenumerowany magazyn o rowerach – tak, ten dla maniaków.

 Śledź postępy

Człowiek nie znosi nudy, dlatego nie lubi też monotonni. Bardzo trudno jest wytrwać w postanowieniu o bieganiu robiąc codziennie tę samą pętlę o długości 4,53 km.

Tomek kochał swojego GPSa. Dzięki niemu wyznaczał coraz ciekawsze i dłuższe trasy. Starał się tez uzyskiwać coraz lepszą średnią prędkość. Pulsometr leżący przez pierwszy miesiąc w pudełku nagle okazał się być świetnym narzędziem wspomagającym trening. Chcąc jeździć coraz szybciej Tomek zaczął czytać o strefach tętna, o rodzajach treningu a także o odżywianiu. Zmodyfikował swój jadłospis tak, aby móc jeździć jeszcze szybciej i jeszcze dłużej. Stał się pasjonatem robienia postępów w jeździe na rowerze, a przy okazji stale rozszerzał swoją wiedzę na temat zdrowego, sportowego życia.

Nagradzaj siebie

Nagrody są bardzo ważne. Gdy odpowiednio podchodzi się do uprawiania sportu, można znaleźć ich bardzo wiele. Ci którzy jeżdżą regularnie na nartach wiedzą jak wielka nagrodą za aktywnie spędzony dzień jest możliwość zdjęcia butów i odpoczęcia przy kominku w ciepłych kapciach z kubkiem gorącego kakao. Nieróbstwo jest o wiele przyjemniejsze gdy wiesz, że poprzedzone zostało aktywnie spędzonym dniem, nie ma wyrzutów sumienia, jest przyjemne zmęczenie, spokój i satysfakcja.

Tomek nagradzał siebie na wiele sposobów. Przede wszystkim wielką radość sprawiało mu obserwowanie statystyk, patrzenia jak bardzo wzrosła jego forma, jak z człowieka jeżdżącego z prędkością 15km/h przez 10 kilometrów przeistoczył się w sportowca-amatora, pokonującego 50 km w niespełna dwie godziny. Obserwowanie swojego nazwiska w tabeli wyników na stronie internetowej maratonu rowerowego (gdzieś w środku stawki) też było bardzo przyjemne. Po skończonym treningu trzeba szybko uzupełnić węglowodany, czyli zjeść coś słodkiego, to też jest nie lada nagroda gdy baton jest wręcz wskazany (jeśli masz problemy z odpuszczaniem sobie w kwestii diety uzupełnij węglowodany czymś zdrowym np. ciastkiem białkowym – jest na prawdę świetne na regenerację) A na kolejnym spotkaniu z kolegami znów usłyszał „Ho! Ho!”; tylko że tym razem nie zobaczył na twarzach kolegów uśmieszków lecz szacunek. Brzuch gdzieś zniknął, choć Tomek wcale o to nie zabiegał, chciał po prostu szybciej jeździć rowerem.

5.00 avg. rating (85% score) - 1 vote